Discussion:
Dlaczego nie kupowac gitar przez Internet (nieco dlugie)
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
jh
2010-10-17 12:46:52 UTC
Permalink
...czyli chińszczyzna jest straszna.

Ku utrapieniu sprzedawców :) spędziłem trzy upojne dni w sklepach szukając
taniego elektroakustyka. Odrobinę pisałem w wątku "Elektroakustyk mnie
GASuje".

Odwiedziłem trzy sklepy, w sumie grałem na, lekko licząc, 40 (!) gitarach w
przedziale cenowym 500-3000 zł. Celowałem z wydatkiem w okolice 1500 zł,
licząc, że może wydam mniej. Zupełnie w nosie miałem markę, interesowało
mnie: brzmienie akustycznie, wygoda grania, brzmienie przez pickup. Grałem
na gitarach marek: Ibanez, Takamine, T. Burton, Baton Rouge, Yamaha,
Tangleewood, Oscar Schmidt, i jeszcze paru innych, których nazw nawet nie
pamiętam. Może 5 z nich brzmieniowo było naprawdę wysoko. Ich ceny były
różne - rzeczony Oscar Schmidt (modelu nie pamiętam) za 650 zł, ale też
droga Takamine EG523SC za 2500 zł. Na sucho - z pudła (tak bardzo
ogólnikowo) świetnie brzmiały brzydale Baton Rouge i dwa modele Takamine.
T.Burton - np. model Swallow - miał koszmarnie przewalony dół, w
szczególności strunę E(6) - średnio 2-3 razy głośniejsza niż pozostałe.
Jeden model Takamine, bodajże EG463SC z pudła grał OK, z pickupu fatalnie.
Podobnie z Ibanezami. W ogóle Ibanezy z tej półki cenowej zawiodły mnie
bardzo. Yamahy - tak jak je znam: dużo góry, mało dołu, ale w sumie całkiem
OK (modele APX500/700, seria Compass). Brzydal Baton Rouge L6, który brzmiał
świetnie i z pudła i z pickupu, niestety nie był cutaway, jak chciałem, no i
jest przeraźliwie brzydki :) Ale trzeba przyznać, że jakość wykonania,
ogólny sound, elektronika były na naprawdę niezłym poziomie. Takamine,
podobnie jak Ibanezy nie miały dobrze zrobionej elektroniki - brak ekranu
(masy) doprowadzonego do strun, co skutkowało sporym brumem.

Wszystkie te powyższe oceny brały w łeb, kiedy przyszło do sprawdzenia
stroju tych gitar. O ile puste dało się wystroić sensownie i funty na
pustych strunach, tudzież do 3 progu jako tako zagrać, tak reszta, w
szczególności test w oktawach dyskwalifikowały gitary totalnie. Ta ogromna
ilość gitar, które przejrzałem miała tak fatalne menzury, że różnice w
oktawie (12 próg) dochodziły do 60-70 centów (!!!). Masakra. Tuner był
świetny (jakiś nowy wynalazek Bossa, teraz nie pamiętam symbolu) i niestety
bezlitośnie obnażał niedoskonałości. W pewnym momencie przestałem podłączać
gitary do pieca (świetny Roland do akustyków) i tylko sprawdzałem tunerem.
Nie było z czego wybrać :( Zostały 2 gitary, które nadawały się do grania.
Finalnie ostała się jedynie Takamine EG220SC - około 1400-1500 zł. To jedyna
gitara, która miała równo nabite progi, stroiła wręcz idealnie (delikatnie
zaniżona struna A na 12 progu, ale to nie problem, gorzej, gdyby była
zawyżona, poza tym to raptem parę centów), bardzo dobrze, wyrównanie
brzmiała z pickupa. I w zasadzie niewiele ustępowała o 1000 zł droższej
EG523SC. Ponieważ dawno nie grałem na akustyku i obawiałem się o paluchy
założyłem wczoraj nowe struny 11-52 i wspomniana struna A jest już prawie
idealna, docelowo strzelam w Elixiry 12-53, myślę, że to ostatecznie
skoryguje brzmienie, bo Takamine takie struny (a konkretnie EXP16 od
D'Addario) wskazuje jako wzorcowe i pod ten rozmiar jest dobrana menzura. Po
dobie spędzonej w domu i męczeniu jej ku utrapieniu rodziny myślę, że
zaprzyjaźnię się z tą gitarą na dłużej :)

Sendo mojego posta: nie wyobrażam sobie zakupu akustyka przez Internet.
Elektryka owszem, przy założeniu, że to gitara ze średnio-wyższej półki, bo
drobne korekty w zasadzie można zrobić samemu i mniejsze jest
prawdopodobieństwo trafienia bubla. Ale gitary el-akustyczne - nawet te
drogie wg opinii sprzedawców ze sklepów, czyli Martiny, Taylory za kilka
tysięcy wzwyż potrafią powalić niechlujnym wykonaniem i bezpłciowym
brzmieniem, niestrojeniem - ciężko kupić bez macania. Nauczyłem się (co dla
mnie było nowością), że chińszczyzna to najniższa liga, Korea - całkiem
niezła... Ot ciekawostka, a ja stawiałem ich na równi.

Uff, kto doczytał do końca? :D

jh
Rado
2010-10-17 13:04:07 UTC
Permalink
Post by jh
Uff, kto doczytał do końca? :D
Ja! I podpisuję się obiema rękami. Ograłem podobną ilość instrumentów
w tym samym przedziale cenowym przy wybieraniu swojego el.-akustyka i
też nie wyobrażam sobie zakupów takiej gitary przez internet.

pozdro
Rado
JoachimeK
2010-10-17 13:38:19 UTC
Permalink
Post by jh
[...]
Uff, kto doczytał do końca? :D
Dobrze, że to napisałeś - w kontekście ostatnich recenzji tanich
instrumentów pojawiających się tu ostatnio. Co prawda z Twardym pisałem
o elektrycznej i o basie, a on - owszem - zakładał, że ma być coś tanie
na początek, w razie czego do wykorzystania jako wkład do kominka na
nadchodzącą ponoć srogą zimę, niemniej wszystko się zgadza, a fragmenty
mógłbym obszernie skomentować (każdy z osobna) przykładami ze studia.

I tak w skrócie:
- brak równowagi brzmienia (także po stronie rającego) i samoistna
przewaga E6, to nie jest problem jednostki i nie dotyczy tylko akustyka
- zawsze Takamine w ogólnym bilansie bywała lepsza od innych (i
droższa), zawsze miała lepszą równowagę, stroiła, nie brzęczała itd.;
pamiętam chyba jeden przypadek kiepskiej gitary tej marki (i pamiętam
też, że wykluczałem w tym przypadku słabego muzyka)
- yamaha - tu akurat się zatrzymam na dłużej, bo przykład sprzed
ostatnich tygodni: przychodzi muzyk z taką gitarą, mówi że dobra i
droga, nie jego ale zabrał ją ze sklepu na moment nagrania w studio.
Zanim poszedłem po mikrofony, powiedziałem mu, że to co słyszę na ucho,
to jest jazgot góry i uderzenia w struny, za to ciała dźwięku tyle co
nic; skompresować i wyrównać to za bardzo się nie da i będzie przy
miksie płacz. Nie zgodził się ze mną - bo to drogi dobry instrument i że
o ma swoje doświadczenie. Kazałem mu grać w taki sposób, by inaczej
brzmiało, by dźwięk był pełniejszy (muzyk mnie przeklinał, ale
wiedziałem, że szybko zmieni zdanie, więc bylem nieugięty, stawiając go
w niekomfortowej sytuacji). Część śladów pochodziło z innego studia -
tam się nie przejęli tymi problemami. Jak zaczęliśmy miksować, był płacz
i to straszny (nie mój, a ich), gdy w miksie okazało się, że słychać
jedne trzaski od uderzenia w struny, a harmonii od akordów nadal
brak.... Z nagranymi przeze mnie śladami sobie jakoś poradziłem (tymi,
które kazałem inaczej grać muzykowi), ze śladami z drugiego studia
wysiadłem i odmówiłem miksu. Dopiero na drugi dzień wpadłem na pomysł
naprawy tych śladów i uratowałem nagranie, zresztą karkołomnymi
zabiegami (na ponowne nagranie śladów kapela nie miała czasu/siana).
Nie chcę oczywiście mówić, że taka jest każda yamaha, ale to nie jest
pierwszy taki przypadek i potwierdziło mi to już kilka osób po
doświadczeniach ze studia.
- strojenie, no cóż... ostatnio kilka razy zdarzyło mi się poprawiać
(podrzucać na nowo) pojedyncze funkcje w miksie
- ibanezy bywały różne, też nieco yamahowate,
- Oscar Schmidt - te, z którymi się spotykałem, średnio, nie najgorzej
ale niewiele pamiętam, chyba trzeba było kombinować z mikrofonami,
podczas gdy np. Takamine brzmiała podobnie przy rożnych ustawieniach
mikrofonów; można to wykorzystać jako zaletę

Jednym słowem potwierdzam Twoje słowa, instrument trzeba wybrać,
sprawdzając go na żywca, szczególnie akustyka/klasyka.

p.s. i niech nikt nie myśli, że krytykuję jedne, a wywyższam inne marki,
kwestia preferencji/zapotrzebowania, byle by stroiła :)
--
J.
Marc Mientki
2010-10-17 16:32:26 UTC
Permalink
 > [...]
Post by jh
Uff, kto doczytał do końca? :D
Ja rowniez! Zreszta to zaden wyczyn. Mnie czytanie nie boli ;),
zwlaszcza jak ktos umie pisac ciekawie i rzeczowo. Poprostu JH jakim
Go znamy od zawsze! :-)
Dobrze, że to napisałeś - w kontekście ostatnich recenzji tanich
instrumentów pojawiających się tu ostatnio. Co prawda z Twardym pisałem
o elektrycznej i o basie, a on - owszem - zakładał, że ma być coś tanie
na początek, w razie czego do wykorzystania jako wkład do kominka na
nadchodzącą ponoć srogą zimę, niemniej wszystko się zgadza, a fragmenty
mógłbym obszernie skomentować (każdy z osobna) przykładami ze studia.
Zgadza sie. Ale trzeba pamietac o dwoch "ale".

Po pierwsze tutaj gitare kupuwal JH dla siebie. To wprawdzie
schlebiajace byc wymienionym przez dwoch muzykow i realizatorow w
kontekscie ich zakupow i doswiadczen, ale to jest zupalnie, zupelnie
inny kaliber. JH i ja to rzecz krotko ujmujac dwa przeciwlegle bieguny
jesli idzie o gitare (w kalibrze brzuchow jednak jestesmy prawie jak
blizniacy :D - choc moja zona bezczelnie stwierdzila kiedys, ze ja mam
wiekszy beben!). Jacek ma totalnie inne wymagania, totalnie inne
doswiadczenie i last but not least totalnie inne umiejetnosci i przede
wszystkim sluch.

Po drugie: sam slusznie wspomniales - Jacek kupowal pudlo a ja
elektryka. Najwieksza krytyka Jacka w sumie dotyczyla braku stroju na
12 progu nawet w drogich modelach. W elektryku nie jest az tak
tragicznie, bo mamy ruchomy mostek i w pewnym zakresie mozna to
ustawic. (zakaldajac, ze nie zjebali progow). Zreszta wszyscy wiemy,
ze sam to wiesz. Pisze tylko pro forma.
Jednym słowem potwierdzam Twoje słowa, instrument trzeba wybrać,
sprawdzając go na żywca, szczególnie akustyka/klasyka.
Ogolnie to oczywiscie sie zgadzam i nigdy nie twierdzilem inaczej. Ale
nie kazdy ma taka mozliwosc. Biorac do tego pod uwage, ze -
przynajmniej w DE - mozna zamawiac ile sie chce i odsylac nie placac
za przesylke ani do siebie ani spowrotem to w sumie mozna tez w pewnym
zakresie wygodnie kupowac przez net. To jednak nadal nie jest to samo
co dobrze wyposazony sklep, bo malo kto pozwoli sobie na zamowienie na
raz 20 gitar. Mysle, ze w takiej sytuacji nawet u Thomanna zapalily by
sie lampki ostrzegawcze. Tak wiec zgadzam sie z Wami - jak tylko mozna
to zawsze w sklepie. A jak cos drozszego to koniecznie w sklpie.

pozdro
mac|tfardy
eubz
2010-10-18 17:09:01 UTC
Permalink
Post by JoachimeK
Jednym słowem potwierdzam Twoje słowa, instrument trzeba wybrać,
sprawdzając go na żywca, szczególnie akustyka/klasyka.
Generalnie się zgodzę... moją gitarę ograłem i kupiłem po macaniu...
ale... przecież wszystko jest złożone stąd, żeby kupić w sklepie:

1. trzeba się znać na gitarach i mieć czas
2. bo inaczej, proszenie kolegi gitarzysty i zorganizowanie "macania"
gdzieś w sklepie może się z powodów logistycznych nie udać (organizacja
w czasie i przestrzeni).
3. Sprzedawca, gdy się nie znasz i nie masz kolegi - może ci wcisnąć kit
4. inne

Dlatego moja pierwsza gitara to był kit..., gdybym kupił ten sam model
na sieci miałbym taniej, choć tu trza zwrócić honor, bo wtedy sieć w
Polsce (już o e-sklepie nie mówiąc) miało może ministerstwo jakiejś
łączności :)

Dlatego to trochę mityczne mówienie, jak z tym, że trza oszczędzać na
emeryturę samemu
1. rodząc/wychowując/posiadając dzieci
2. inwestując w nieruchomości
3. jak najdłużej
4. inne
tylko często nie ma z czego... odkładać na 1, 2, (3*), 4

... no więc każdy to wie, a większość (zwłaszcza początkujących, nie
mających czasu ani kolegów :)) kupi na sieci... (taniej szybciej), a
później będzie narzekać na sprzęt, jak my na emerytury :) Choć sprzęt
jaki by na sieci nie kupił będzie, a emerytury to się może różnie w
czasie rysować :)

No i proszę nie wybrzydzać, bo się z przedmówcami zgadzam ale... zawsze
jakieś ale.

Trochę mnie wystraszyliście tym postem, bo sobie chciałem kupić klasyka
taniego i na sieci wybieram pomiędzy Yamaha c49, a Washburn c40 (obie w
okolicach 450-500) i miałem nadzieję, że skoro to fabryka to
przynajmniej jakaś znana... pomacać nie mam jak i gdzie... I w sumie nie
mam priorytetu jakości, to na pewno chciałbym tą gitarę nastroić... no
to dzięki :) nie kupuję.

pozdr,
Marcin "bydle" Szwarc
2010-10-17 20:15:32 UTC
Permalink
Post by eubz
Trochę mnie wystraszyliście tym postem, bo sobie chciałem kupić klasyka
taniego i na sieci wybieram pomiędzy Yamaha c49, a Washburn c40 (obie w
okolicach 450-500) i miałem nadzieję, że skoro to fabryka to przynajmniej
jakaś znana... pomacać nie mam jak i gdzie... I w sumie nie mam priorytetu
jakości, to na pewno chciałbym tą gitarę nastroić... no to dzięki :) nie
kupuję.
Narzekasz na ta siec jak na emerytury - duzo Ci jeszcze brakuje?
A co do zakupow internetowych to mozesz
1. zakupic w Polsce i miec 10 dni na zwrot
2. zakupic u niemca i miec 30 dni na zwrot
3. pojsc do lokalnego sklepu i nie patrzac na marke i kraj produkcji wybrac
cos sensownego w zakladanym przedziale.
--
Marcin "bydle" Szwarc
bydle jakie jest każdy widzi...
Szatanski
2010-10-17 21:44:37 UTC
Permalink
Jest jeszcze jedna droga: kupić wybrany model/markę nastawiając się od
razu na dodanie do ceny zakupu 400 PLN na ustawienia. Jak utrzymuje
mój lutnik (a widać że wie co mówi), ze sprzedawanych obecnie gitar
70-80% od razu nadaje się na warsztat. I niestety mamy tu właśnie
potwierdzenie. Pewnie, chciałoby się zdjąć z półki nówkę sztukę i od
razu śmigać, ale to byłby naprawdę fart.

A co do ligi producentów (uwaga - doczytałem do końca!), kiedyś
liczyły się USA/Japonia/Korea, a dziś jest ciut więcej: USA - Japonia
- Korea - Indonezja - Chiny.
ankan
2010-10-17 23:16:52 UTC
Permalink
Post by Szatanski
Jest jeszcze jedna droga: kupić wybrany model/markę nastawiając się od
razu na dodanie do ceny zakupu 400 PLN na ustawienia. Jak utrzymuje
mój lutnik (a widać że wie co mówi), ze sprzedawanych obecnie gitar
70-80% od razu nadaje się na warsztat. I niestety mamy tu właśnie
potwierdzenie. Pewnie, chciałoby się zdjąć z półki nówkę sztukę i od
razu śmigać, ale to byłby naprawdę fart.
Jest troche racji w tym co piszesz.
Wiekszosc tych 70-80% to kwestia podstawowych czynnosci typu regulacji
krzywizny gryfu, dokladniejszego ustawienia menzury, wysokosci strun,
odleglosci przetwornikow od strun, porzadnego podokrecania srubek. Zwykly
set up. Sa to rzeczy wymiernie czasochlonne a zarazem jest to kwestia
osobistych preferencji uzytkownika gitary, ale przy masowej, tasmowej
produkcji niestety te sprawy schodza na drugi plan.
Post by Szatanski
A co do ligi producentów (uwaga - doczytałem do końca!), kiedyś
liczyły się USA/Japonia/Korea, a dziś jest ciut więcej: USA - Japonia
- Korea - Indonezja - Chiny.
Kilka dekad temu chinskie pileczki pingpongowe, piorniki, pachnace gumki,
kredki to byl szczyt marzen ;-)
jh
2010-10-18 07:07:19 UTC
Permalink
Post by ankan
Kilka dekad temu chinskie pileczki pingpongowe, piorniki, pachnace gumki,
kredki to byl szczyt marzen ;-)
Masz rację. Co za ironia losu... A sam pamiętam, że jak ktoś w szkole miał
chiński piórnik to do szczytu szczęścia brakowało mu właśnie tylko chińskich
kredek, choć te nasze, z misiem, nie były złe... Jaja. Ciekawe, co będzie
wyznaczało standardy pożądania gratów za 20 lat, jeśli chodzi o miejsce
produkcji.

jh
miklo
2010-10-19 10:54:20 UTC
Permalink
Post by Szatanski
Jest jeszcze jedna droga: kupić wybrany model/markę nastawiając się od
razu na dodanie do ceny zakupu 400 PLN na ustawienia.
Słuszna koncepcja. W przypadku basów setup u lutnika + szlif progów są
konieczne dla wioseł nawet i za 3 tysiaki. Gorzej, jeśli się trafi na
głuchy instrument. W takim wypadku niewiele da się zrobić.

Tak, czy owak - mojego G&La kupiłem w ciemno przez internet. I gra
lepiej niż ja :D

--
/m

eubz
2010-10-18 19:25:22 UTC
Permalink
Post by Marcin "bydle" Szwarc
Post by eubz
Trochę mnie wystraszyliście tym postem, bo sobie chciałem kupić
klasyka taniego i na sieci wybieram pomiędzy Yamaha c49, a Washburn
c40 (obie w okolicach 450-500) i miałem nadzieję, że skoro to fabryka
to przynajmniej jakaś znana... pomacać nie mam jak i gdzie... I w
sumie nie mam priorytetu jakości, to na pewno chciałbym tą gitarę
nastroić... no to dzięki :) nie kupuję.
Narzekasz na ta siec jak na emerytury - duzo Ci jeszcze brakuje?
A co do zakupow internetowych to mozesz
1. zakupic w Polsce i miec 10 dni na zwrot
2. zakupic u niemca i miec 30 dni na zwrot
3. pojsc do lokalnego sklepu i nie patrzac na marke i kraj produkcji
wybrac cos sensownego w zakladanym przedziale.
eee no... spokojnie... wiem, wiem... toć pisałem że "generalnie" a nie
faktycznie i zawsze...

choć rzeczywistość czasami potrafi zdołować przy do 10 dniowych zwrotach
produktów "nieużywanych"..., to warto z tego prawa korzystać.
Vlezio
2010-10-17 22:20:37 UTC
Permalink
Czytam Wasze wpisy i mam jeden wniosek. Gdyby każdy instrument był zrobiony
uczciwie i dokładnie, to nie byłoby problemu. Każdy kupowałby to, na co go
stać. Jeśli na 40 gitar do grania nadają się dwie, to pora umierać. Jeśli
gitara nie stroi juz na trzecim progu (choć przyznam, że bardzo trudno w to
uwierzyć) to z takim knotem nawet lutnik Satrianiego nic nie zrobi. Niejaki
Szatański bardzo zresztą słusznie zauważył, że mnóstwo gitar prosto ze
sklepu powinno odwiedzić lutnika. Niestety ze wzmacniaczmi lampowymi jest
dokładnie tak samo, szczególnie tymi z półki średniej i średnio-wyższej. 20
lat temu taka sytuacja była nie do pomyślenia a dziś to normalka. Dla mnie
czasy, w których niektóre Squiery brzmią lepiej od Fenderów a Gipsony (patrz
mój) bez żadnego problemu konkurują z Gibsonami a często je nokautują, są
popierdolone. Człowiek wydający 7 koła na wiosło NIE MA PRAWA się
zastanawiać czy na gitarze da się grać czy musi od razu wykaszleć parę stów
na lutnika. Nie jestem specem od pudeł i elektroakustyków. Nie potrafię na
nich grać, choć próbowano mnie do tego namawiać. Jeszcze kilka lat temu na
widok Gibsona Made In ChujuMuju prawdopodobnie bym się tylko
uśmiechnął....Dziś też się śmieję, ale z oryginalnych wyrobów, które czasami
są najzwyklejszą kaszaną, masówką i konfekcją. I bez obrazy....MAM W DUPIE
oryginały, które ładnie wyglądają i nic więcej. Kilka dni temu byłem w domu
u jednego z grupowiczów, który córce kupił do brzdąkania Epiphona Juniora.
Cena 350 zeta. Na lampowym Marshallu zagrało to SUPER. Bez komentarza......

Vlezio
Marc Mientki
2010-10-17 22:43:07 UTC
Permalink
Post by Vlezio
Czytam Wasze wpisy i mam jeden wniosek. Gdyby każdy instrument był zrobiony
uczciwie i dokładnie, to nie byłoby problemu.
Gdyby ludzie nie byli tacy jacy sa to nie bylo by wojen - to mniej
wiecej taka sama madrosc ;-)
Post by Vlezio
Szatański bardzo zresztą słusznie zauważył, że mnóstwo gitar prosto ze
sklepu powinno odwiedzić lutnika. Niestety ze wzmacniaczmi lampowymi jest
dokładnie tak samo, szczególnie tymi z półki średniej i średnio-wyższej. 20
lat temu taka sytuacja była nie do pomyślenia a dziś to normalka.
A czy mozna bylo 20 lat temu kupic malego lampiaka za rownowartosc 3 x
pizza dla rodziny 4 osobowej? To samo dla gitary, basu?
Post by Vlezio
Dla mnie
czasy, w których niektóre Squiery brzmią lepiej od Fenderów a Gipsony (patrz
mój) bez żadnego problemu konkurują z Gibsonami a często je nokautują, są
popierdolone. Człowiek wydający 7 koła na wiosło NIE MA PRAWA się
zastanawiać czy na gitarze da się grać czy musi od razu wykaszleć parę stów
na lutnika.
Powyzej wygladalo na to, ze moze bronie tandete, ale tak nie jest.
Ciesze sie, ze za 100 euro mozna kupic piecyk lampowy, ale tez mnie
wkurza na maksa to co napisales wyzej.
Post by Vlezio
Kilka dni temu byłem w domu
u jednego z grupowiczów, który córce kupił do brzdąkania Epiphona Juniora.
Cena 350 zeta. Na lampowym Marshallu zagrało to SUPER. Bez komentarza......
Tez slyszalem moja gitare z tej samej polki na porzadnym lampowym
sprzecie w rece faceta ktory umie grac i tez mialem takie wrazenia :-)

podro
mac|tfardy
ankan
2010-10-17 23:28:38 UTC
Permalink
Post by Marc Mientki
Post by Vlezio
Kilka dni temu byłem w domu
u jednego z grupowiczów, który córce kupił do brzdąkania Epiphona
Juniora. Cena 350 zeta. Na lampowym Marshallu zagrało to SUPER. Bez
komentarza......
Tez slyszalem moja gitare z tej samej polki na porzadnym lampowym
sprzecie w rece faceta ktory umie grac i tez mialem takie wrazenia :-)
Grac to bedzie w lapach kogos, kto umie zagrac.
Tylko pomysl, jak w gitarze za 111 Euro po pol roku pojawia trzeszczace
potencjometry do wymiany, po roku progi sie zetra jak w 40 letnim Fenderze,
klucze dostana luzow, powylaza progi a z gryfu, ktory niedawno jeszcze rosl
w lesie zrobi sie wesole miasteczko. Pojdziesz z tym do lutnika i ci
zaspiewa za naprawe 222 Euro.
Marcin "bydle" Szwarc
2010-10-18 07:38:02 UTC
Permalink
Post by ankan
Post by Marc Mientki
Tez slyszalem moja gitare z tej samej polki na porzadnym lampowym
sprzecie w rece faceta ktory umie grac i tez mialem takie wrazenia :-)
Grac to bedzie w lapach kogos, kto umie zagrac.
A na gitarze za 1111 EUR zagra lepiej taki ktos kto nie umie?
Watpie...
Post by ankan
Tylko pomysl, jak w gitarze za 111 Euro po pol roku pojawia trzeszczace
potencjometry do wymiany, po roku progi sie zetra jak w 40 letnim
Fenderze, klucze dostana luzow, powylaza progi a z gryfu, ktory niedawno
jeszcze rosl w lesie zrobi sie wesole miasteczko. Pojdziesz z tym do
lutnika i ci zaspiewa za naprawe 222 Euro.
Jezeli zjedzie progi do takiego stanu to raczej bedzie umial grac juz na
tyle dobrze, ze za 55 sprzeda gitare i dolozy do tych 222 i kupi nowa,
lepsza.

bydle
Marcin "bydle" Szwarc
2010-10-18 08:06:09 UTC
Permalink
"Marc Mientki" <***@googlemail.com> wrote in message news:d293aebd-5c2c-4383-9df3-***@i21g2000yqg.googlegroups.com...

A czy mozna bylo 20 lat temu kupic malego lampiaka za rownowartosc 3 x
pizza dla rodziny 4 osobowej? To samo dla gitary, basu?
***

No wlasnie - tu lezy pies pogrzebany.
Teraz mamy wszystko. Kazdego stac na auto i na Fendera dzisiaj ale zeby to
bylo mozliwe ich jakosc musiala spasc. Zaczely byc "produktami jednorazowego
uzytku" ktore wymienia sie co kilka lat bo naprawa zuzytych w tym czasie
czesci kosztuje wiecej niz nowa sztuka. Oczywiscie jest to jedno wielkie
uproszczenie ale tak to niestety dziala...
Post by Vlezio
Kilka dni temu byłem w domu
u jednego z grupowiczów, który córce kupił do brzdąkania Epiphona Juniora.
Cena 350 zeta. Na lampowym Marshallu zagrało to SUPER. Bez
komentarza......
Tez slyszalem moja gitare z tej samej polki na porzadnym lampowym
sprzecie w rece faceta ktory umie grac i tez mialem takie wrazenia :-)
***

Po prostu dobry gitarzysta potrafi wyciagnac ze sprzetu znacznie wiecej niz
poczatkujacy muzyk i to akurat nic dziwnego. Poczatkujacy muzyk najczesniej
nie zabrzmi dobrze nawet na profesjonalnym sprzecie.

bydle
Marcin "bydle" Szwarc
2010-10-18 07:35:57 UTC
Permalink
Jeśli gitara nie stroi juz na trzecim progu (choć przyznam, że bardzo
trudno w to uwierzyć) to z takim knotem nawet lutnik Satrianiego nic nie
zrobi.
Akurat 3ci prog to bardzo zle miejsce w gitarach. Wynika to z ich
konstrukcji i w dobrze zrobionej i prawidlowo nastrojonej gitarze odhylki na
tym progu moga siegac 3centow. Taki to po prostu instrument. Zeby tego
uniknac montuje sie BuzzFeiteny czy inne Earvany.
Człowiek wydający 7 koła na wiosło NIE MA PRAWA się zastanawiać czy na
gitarze da się grać czy musi od razu wykaszleć parę stów na lutnika.
To tez mnie wlasnie boli. Ja po prostu nie rozumiem tego i mysle, ze takie
firmy szybko straca marke i udzial w rynku jezeli nie zmienia swojej
polityki. A przynajmniej mam taka nadzieje. Akcja jest podobna do tego co
dzialo sie w latach 70/80-tych gdzie kazdy oszczedzal i jakosc produkcji
spadala na leb a fender zaczal przykrecac gryfy 3 srubami zeby zaoszczedzic
25% na wkretach...
Jeszcze nie tak dawno temu kazdy powtarzal zeby nie brac tego badziewia i
szukac nowszych albo starszych. Niestety folklor slowka "vintage" przycmil
juz ta historie.

bydle
Didejek
2010-10-18 08:16:48 UTC
Permalink
Post by Marcin "bydle" Szwarc
Akcja jest podobna do tego co
dzialo sie w latach 70/80-tych gdzie kazdy oszczedzal i jakosc produkcji
spadala na leb a fender zaczal przykrecac gryfy 3 srubami zeby zaoszczedzic
25% na wkretach...
Pewien wizjoner z pewnej firmy produkującej gitary przedstawił mi kiedyś
pomysł na montaż gryfu oparty na _jednej_ śrubie.

Pozdrawiam,
Didej
ankan
2010-10-18 08:22:00 UTC
Permalink
Post by Didejek
Post by Marcin "bydle" Szwarc
Akcja jest podobna do tego co
dzialo sie w latach 70/80-tych gdzie kazdy oszczedzal i jakosc
produkcji spadala na leb a fender zaczal przykrecac gryfy 3 srubami
zeby zaoszczedzic 25% na wkretach...
Pewien wizjoner z pewnej firmy produkującej gitary przedstawił mi
kiedyś pomysł na montaż gryfu oparty na _jednej_ śrubie.
Ten pomysl od wielu lat byl ( i moze jeszcze jest ) stosowany w radzieckich
gitarach akustycznych.
O tyle to bylo dobre, ze pozwalalo na jakas regulacje kata gryfu wzgledem
pudla - taki tilt neck ;-)
Marcin "bydle" Szwarc
2010-10-18 08:32:21 UTC
Permalink
Post by ankan
Ten pomysl od wielu lat byl ( i moze jeszcze jest ) stosowany w
radzieckich gitarach akustycznych.
O tyle to bylo dobre, ze pozwalalo na jakas regulacje kata gryfu wzgledem
pudla - taki tilt neck ;-)
Ruscy to zawsze mieli dobry leb do pomyslow. Gorzej z wykonaniem niestety :(

bydle
Szatanski
2010-10-18 08:39:37 UTC
Permalink
Jeden mój kolega miał ruską kaczkę, a inny - ruskiego chorusa.
Przynajmniej za bezcen to się przywoziło w porównaniu z zachodnim
sprzętem i było wygodniejsze niż fuzzy robione przez kolegów, którym
zawsze brakowało czasu na zrobienie obudowy... :)))
Marcin "bydle" Szwarc
2010-10-18 08:41:07 UTC
Permalink
"Szatanski" <***@interia.pl> wrote in message news:10d7060c-6df2-4c9c-9a6c-***@g13g2000yqj.googlegroups.com...
Jeden mój kolega miał ruską kaczkę, a inny - ruskiego chorusa.
Przynajmniej za bezcen to się przywoziło w porównaniu z zachodnim
sprzętem i było wygodniejsze niż fuzzy robione przez kolegów, którym
zawsze brakowało czasu na zrobienie obudowy... :)))
***

A ja mialem ruski rower "Ukraina" ale nie byl wygodny bo mialem wtedy jakies
7-8 lat i nie dosiegalem do pedalow wiec musialem jezdzic z noga przelozona
przez rame....

bydle
Vlezio
2010-10-18 08:49:51 UTC
Permalink
--



Pozdrawiam
Tomasz Wlezień
tel 691 07 08 07
www.digisound.pl
Post by Szatanski
Jeden mój kolega miał ruską kaczkę, a inny - ruskiego chorusa.
Przynajmniej za bezcen to się przywoziło w porównaniu z zachodnim
sprzętem i było wygodniejsze niż fuzzy robione przez kolegów, którym
zawsze brakowało czasu na zrobienie obudowy... :)))
***
A ja mialem ruski rower "Ukraina" ale nie byl wygodny bo mialem wtedy
jakies 7-8 lat i nie dosiegalem do pedalow wiec musialem jezdzic z noga
przelozona przez rame....
bydle
A nie upadłeś wtedy za mocno?:))))
Marcin "bydle" Szwarc
2010-10-18 09:19:06 UTC
Permalink
Post by Vlezio
Post by Marcin "bydle" Szwarc
A ja mialem ruski rower "Ukraina" ale nie byl wygodny bo mialem wtedy
jakies 7-8 lat i nie dosiegalem do pedalow wiec musialem jezdzic z noga
przelozona przez rame....
A nie upadłeś wtedy za mocno?:))))
Nie pamietam :-)
Ale potem mama kupila mi Rometowskiego Pelikana i bylo juz ok!

bydle
Vlezio
2010-10-18 08:47:43 UTC
Permalink
Post by Szatanski
Jeden mój kolega miał ruską kaczkę, a inny - ruskiego chorusa.
Przynajmniej za bezcen to się przywoziło w porównaniu z zachodnim
sprzętem i było wygodniejsze niż fuzzy robione przez kolegów, którym
zawsze brakowało czasu na zrobienie obudowy... :)))
Miałem przez chyba 14 lat urządzenie pod nazwą (sorki za spolszczenie, ale
nie mam ruskiej czcionki) "Cyfrowaja Zadireżka". Miało dwa tryby pracy Delay
i Chorus. Kupiłem to na JEDEN koncert w 1991 roku z zamiarem wywalenia do
kosza. Korzystałem 14 lat i kupujący był mega szczęśliwy, że mu sprzedaję.
Nie trzeszczał tam żaden potencjometr po tylu latach! Natomiast miałem
okazję niedawno testować chińskie przestery. Niestety porażka na maxa mimo,
że to kopie firmowych urządzeń. Brzmienie fatalne. W tym departamencie leżą
i kwiczą.
Marcin "bydle" Szwarc
2010-10-18 08:31:11 UTC
Permalink
Post by Didejek
Pewien wizjoner z pewnej firmy produkującej gitary przedstawił mi kiedyś
pomysł na montaż gryfu oparty na _jednej_ śrubie.
E, to cienki byl. Gibson juz dawno wymylil montaz bez srubek.

Pokaz ta jedna srube jesli mozesz - moze jakis patent fajny...

bydle
Didejek
2010-10-18 15:14:17 UTC
Permalink
Post by Marcin "bydle" Szwarc
Pokaz ta jedna srube jesli mozesz - moze jakis patent fajny...
To rozwinięcie idei bolt-in. Polega na bardzo dokładnym wycięciu
kieszeni i gryfu na CNC, tak żeby były idealnie spasowane - do tego
zamocowanie tylko na jedną śrubę. Jak dla mnie pomysł idiotyczny, bo te
śruby przecież rozkładają też obciążenie materiału na kilka punktów
zamiast jednego (struny ciągną za gryf). Ogólnie ja to lubię normalny
bolt-on na 4 śruby. Wygodnie się gra, a jak gryf się rozpierdzieli to
idzie dorobić drugi u lutnika, a w set-in lub ntb trzeba kleić albo płakać.

Pozdrawiam,
Didej
Marcin "bydle" Szwarc
2010-10-19 09:10:04 UTC
Permalink
To rozwinięcie idei bolt-in. Polega na bardzo dokładnym wycięciu kieszeni
i gryfu na CNC, tak żeby były idealnie spasowane - do tego zamocowanie
tylko na jedną śrubę. Jak dla mnie pomysł idiotyczny, bo te śruby przecież
rozkładają też obciążenie materiału na kilka punktów zamiast jednego
(struny ciągną za gryf).
A, to widzialem. Myslalem, ze jakis nowy patent jest :-)
Ogólnie ja to lubię normalny bolt-on na 4 śruby. Wygodnie się gra, a jak
gryf się rozpierdzieli to idzie dorobić drugi u lutnika, a w set-in lub
ntb trzeba kleić albo płakać.
Jak sie skacze po gitarze to moze i trzeba plakac...
Ja tam lubie set-neck za brak srub wlasnie.

bydle
JoachimeK
2010-10-18 19:36:54 UTC
Permalink
Post by Vlezio
Jeśli na 40 gitar do grania nadają się dwie, to pora umierać.
Przy okazji inny przykład i to sprzed ładnych kilku lat: pewnego razu do
nagrania jednej z partii niejaki Waglewski przesłuchał w sklepie
muzycznym kilkadziesiąt(!) wzmacniaczy. Jeden (małe combo) się nadał :D
Post by Vlezio
Jeśli
gitara nie stroi juz na trzecim progu (choć przyznam, że bardzo trudno w to
uwierzyć) to z takim knotem nawet lutnik Satrianiego nic nie zrobi.
Powiem więcej - bardzo często nie stroi nie na trzecim, ale na
_pierwszym_ - wszak mechanizm zjawiska łatwo wyjaśnić :)
--
J.
Loading...