Discussion:
Na setkę czy osobno?
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
ElektrycznaOwca
2005-06-10 15:17:09 UTC
Permalink
Jakie są Wasze doświadczenia?
Ja mam ich niewiele - w mojej sesji na setkę jest więcej muzyki, ale to jest
niedopracowane i nie nadaje się do żadnej publikacji. Z kolei nagrywanie osobno
jest pozbawione tej 'chemii'. Oczywiście nie mówię o dogrywaniu kolejnych
ścieżek. A może to kwestia realizatora?
Realizator. Bardzo dużo zespołów wydaje płyty nagrywane na setkę i
brzmią one o wiele lepiej, niż niejedna produkcja nagrywana śladami.
--
EO

www.nineveh.cjb.net
Gekon_trupiarnia
2005-06-10 14:43:05 UTC
Permalink
Jakie są Wasze doświadczenia?
Ja mam ich niewiele - w mojej sesji (...)
heeeeeey! ostrożnie ze słowami! Tutaj ludzie studiują!
;)
pozdrawima
Gekon
Maciej Wawrzynczuk
2005-06-11 20:15:57 UTC
Permalink
Post by Gekon_trupiarnia
Jakie są Wasze doświadczenia?
Ja mam ich niewiele - w mojej sesji (...)
heeeeeey! ostrożnie ze słowami! Tutaj ludzie studiują!
;)
To k... do książek, a nie prmg czytać! :)
ankan
2005-06-10 16:02:46 UTC
Permalink
Użytkownik "JM" >
Ja mam ich niewiele - w mojej sesji na setkę jest więcej muzyki, ale to
jest
niedopracowane i nie nadaje się do żadnej publikacji. Z kolei nagrywanie
osobno
jest pozbawione tej 'chemii'. Oczywiście nie mówię o dogrywaniu kolejnych
ścieżek. A może to kwestia realizatora?
Realizator jest ważny, ale również zespol musi być bardzo
dobrze przygotowany do takiej sesji.
--
ankan
hefalump
2005-06-10 16:22:45 UTC
Permalink
Jakie są Wasze doświadczenia?
Ja mam ich niewiele - w mojej sesji na setkę jest więcej muzyki, ale to
jest
niedopracowane i nie nadaje się do żadnej publikacji. Z kolei nagrywanie
osobno
jest pozbawione tej 'chemii'. Oczywiście nie mówię o dogrywaniu kolejnych
ścieżek. A może to kwestia realizatora?
* Znaczy - na setkę problemy sprawia "jakość brzmieniowa" nagrania ?
Jeżeli tak - to problemem jest studio w jakim nagrywacie i/lub realizator
i/lub Wy
i/lub sprzęt (co wiąże się też z poprzednimi wymienionymi).
Na setkę śladami w 99% przypadków polskich sal nagraniowych zabrzmi lepiej
niż na setkę
"zbierając" całą kapelę dwoma/trzema mikrofonami.
Wiadomo, że grając na setkę "czujecie" pozostałych członków zespołu -
reagujecie na siebie (akcja-reakcja)
i dlatego zazwyczaj takie granie brzmi lepiej, nawet mimo błędów czy wpadek.
Z kolei nagrywanie na ślady ma ten plus, że dany kawałek można "dopracować"
(lub oczywiście zjebać na maxa ;))
i ma się większe możliwość ingerencji w brzmienie. Jednak często okazuje
się, że pozbawiony jest "tego czegoś".
To może być spowodowane albo brakiem współgrania "na żywo" muzyków, albo
brakiem doświadczenia/umiejętności
realizatra (lub sprzętu).

Nie do końca kumam, że osobno, ale oczywiście nie dogrywanie kolejnych
śladów - to cóż to znaczy osobno :) ?

Zdrawim.
ElektrycznaOwca
2005-06-10 16:28:08 UTC
Permalink
hefalump napisał(a):
.
Post by hefalump
Na setkę śladami w 99% przypadków polskich sal nagraniowych zabrzmi
lepiej niż na setkę
"zbierając" całą kapelę dwoma/trzema mikrofonami.
No, Hefalumpie, to specjalnie odkrywcze nie było :))))
Post by hefalump
To może być spowodowane albo brakiem współgrania "na żywo" muzyków, albo
brakiem doświadczenia/umiejętności
realizatra (lub sprzętu).
Niekoniecznie. Po prostu tak to jest, że setka ma jaja, a niesetka nie
ma jaj. Inaczej ludzie nie nagrywaliby albumów koncertowych.
Post by hefalump
Nie do końca kumam, że osobno, ale oczywiście nie dogrywanie kolejnych
śladów - to cóż to znaczy osobno :) ?
No w sensie, że jedziesz na setkę np. bas i bębny, a potem dogrywasz
gitary. Albo jedziesz całość, a potem dogrywasz drugą gitarę, bo masz na
żywo jedną, a chcesz mieć dwie. I tak dalej.
--
EO

www.nineveh.cjb.net
Przemak <""przemak\"@">
2005-06-10 18:59:02 UTC
Permalink
Jakie są Wasze doświadczenia?
Spore, i to z obu stron szyby ;-)
Ja mam ich niewiele - w mojej sesji na setkę jest więcej muzyki, ale to jest
niedopracowane i nie nadaje się do żadnej publikacji. Z kolei nagrywanie osobno
jest pozbawione tej 'chemii'. Oczywiście nie mówię o dogrywaniu kolejnych
ścieżek. A może to kwestia realizatora?
To jest dosc zlozone zagadnienie. Wszystko zalezy od muzykow i od
muzyki. Niektore rodzaje muzyki potrzebuja tej "chemii", niektore w
ogole jej nie maja i wykonawcy tej muzyki nigdy "na zywo" nie sa w
stanie jej wykonac. Zalozmy jednak, ze mowimy o muzyce, ktora wykonuje
zespol i ktora trzeba jakos nagrac. Istnieja rodzaje muzyki (np. blues
czy muzyka powazna, symfoniczna) ktore IMO musza byc nagrywane na setke,
i to w dodatku od razu z wokalem. W przeciwnym wypadku uzyskanie mocy i
odpowiedniego brzmienia jest niemozliwe (blues) lub w ogole samo
nagranie jest niemozliwe (muzyka symfoniczne, choralna czy co tam
jeszcze). Muzyka rozrywkowa "przezywa" nagrania niesetkowe, ale musza
byc spelnione pewne warunki. Przede wszystkim swiadomosc. Muzycy i
producent musza byc swiadomi celu, jaki chca osiagnac i musza wiedziec,
kiedy trzeba sie meczyc, a kiedy mozna dany slad zaakceptowac. Poniewaz
zazwyczaj zaczyna sie od perkusji, swiadomosc, doswiadczenie i
wyobraznia sa niezwykle wazne - producent musi podjac decyzje, czy
wykonanie jest wystarczajaco dobre, czy trzeba jeszcze rowniej czy
ogolnie lepiej. Bledy popelnione na kazdym etapie kumuluja sie i kolejny
dogrywajacy muzyk praktycznie moze nie byc w stanie poprawnie
zrealizowac swojego zadania, nawet, jezeli "jest dobry". Nagrywanie
sladow wymaga ciaglej czujnosci i wrecz paranoidalnej troski o rownosc i
czystosc - bo niestety efekt slychac bedzie dopiero na koncu, po zuzyciu
wielu godzin studia a wiec i pieniedzy. Tu pojawia sie problem - kto ma
o tym decydowac? Zwykle decyduje o tym producent, ale u nas niestety
jego funkcje MUSI pelnic realizator. Wielokrotnie bylem w takiej
sytuacji i musze powiedziec, ze jest ona nie do pozazdroszczenia ;-)
Kapela mgliscie wie, o co chodzi, ale niestety umiejetnosci techniczne
sa sporo ponizej potrzebnych do realizacji utworu. I teraz biedny
realizator ustawi dziadowskie bebny, gdzie wszyscy sie madrza, jak ma
brzmiec, a perkusista sam ze soba sie mija i stopa z werblem sie nie
zgadza. Najczesciej tylko realizator to slyszy, wszyscy czlonkowie
zespolu wina z akiepskie brzmienie obarczaja mikrofony, przedwzmacniacze
mikrofonowe lub przetworniki analogowo-cyfrowe (!) i oczywiscie
realizatora, ktory brzmienia jak na Metalice nie umie ustawic. Potem
wyciagany jest bas, ktory nie dosc, ze nie stroi i stroic nie moze, to
do tego nie brzmi, a basista jest dobrany, jak w starym kawale o
zespolach angielskich z lat 60. Gitary... temat-rzeka, niestrojace
kwinty i krecenie fuzzem, zeby "zabrzmialy" i pytania, dlaczego do tego
valwestejta daje tylko jeden SM57 i bez neumanna ambientowego, bo wtedy
by na pewno brzmialo. Jezeli taki jest stan umiejetnosci i swiadomosci
kapeli, to realizator jest w trudnym polozeniu - wie od poczatku, ze
wyjdzie z tego kicha i ze to bedzie jego wina ;-) Gdyby zespol zagral to
na setke, to po trzech minutach byloby wiadomo, ze trzeba wrocic do
piwnicy probowac. Jezeli muzycy sa dobrzy i producent (moze to byc
producent zespolowy, nawet caly zespol) maja swiadomosc, to nagrania "po
sladach" maja spore szanse na powodzenie i spokojnie tak sie praktykuje
- tym bardziej, ze w dzisiejszych czasach robienia dema na komputerze i
pozniejszego dogrywania tam tylko niektorych elementow in tak inaczej
sie nie da. Ale wtedy musi byc zachowany scisly rygor, glosny metronom,
rowno i czysto, tuner gitarowy uzywany co 10-15 minut i ogolnie paranoja
co do stroju i rownosci - to wtedy sie uda.
Teraz o nagraniach na setke. One zwykle sa lepsze, bo maja cos, czego
brak "produkcjom". Problem jest jednak taki, ze zespol musi umiec zagrac
calosc od poczatku do konca i nie zakladac z gory, ze "podejdziemy na
refren". W takim graniu najczesciej nie ma metronomu, a wiec wystepuje
pelna interakcja miedzy muzykami. Bardzo czesto jak wszystko jest
"super", zamkniecie nawet jednego sladu (szczegolnie wokalu) pokazuje,
ze sa takie nierownosci, ze nikt o zdrowych zmyslach nie puscilby tego
do... nagrywania wokalu. Po wlaczeniu wokalu wszystko znow zaczyna
brzmiec. Wniosek stad plynie niestety taki, ze do nagran setkowych bez
metronomu bardzo trudno cos dograc (w zasadzie sadze, ze to niemozliwe),
a wrecz calkiem niemozliwe jest wymienienie jednego sladu i to nie z
powodu przesluchow. Drobne nierownosci w gitarze sa podchwytywane przez
basiste i bebniarza i calosc calkiem fajnie "zre", po wylaczeniu tej
"zlej" gitary zostaje kaszana i jak do tej kaszany cokolwiek dogrywac,
nawet jak sie da? A niby tylko gitara byla nierowno. Najbardziej dotyczy
to wokalu - niestety, czesto cala kapela gra razem, a wokal jest "na
pilota", zeby wiedzieli, gdzie sa. Spiewa sie wtedy niechlujnie,
nierowno i nieczysto, same poczatki fraz i przyspieszajac - i tak samo,
pod ten wokal, swiadomie czy nie, gra kapela, i taki wlasnie, nierowny i
nieczysty podklad wychodzi. Dodatkowym problemem jest odsluch i w ogole
zapewnienie komfortu wykonawcom - kazdy chce "more me" i na to jest
jedna rada - sprawny system odsluchowy i spora moc w sluchawkach ;-)

Zalozenie - oczywiscie nagrania setkowe to takie, w ktorych nagrywa sie
instrumenty na posczegolne slady, a nie na stereo od razu - choc w
swietle moich teorii nie powinno byc zadnej roznicy ;-)

Ufff... sporo i nieskladnie, ale mam nadzieje, ze wiadomo, o co mi chodzi.
--
Przemek.
http://www.mmstudio.com.pl
tommy di simone
2005-06-10 19:59:09 UTC
Permalink
Post by Przemak <""przemak\"@">
wielu godzin studia a wiec i pieniedzy. Tu pojawia sie problem - kto ma
o tym decydowac? Zwykle decyduje o tym producent, ale u nas niestety
jego funkcje MUSI pelnic realizator. Wielokrotnie bylem w takiej
sytuacji i musze powiedziec, ze jest ona nie do pozazdroszczenia ;-)
No właśnie to mnie gryzło przez jakiś czas: Producent (?) decyduje o
wydaniu takiego numeru jak "Creep". Jednocześnie czytając wypowiedzi
fachowców na wypuszczoną w sieć kompozycję ciągle słyszałem "bas za
głośno" "perkusji nie słychać" i podobne - o czym decyduje producent, a
o czym realizator ? W dalszej części wyjaśniasz to, ale gdy przyjdzie
kapela, która chce by było "za głośno" ? A w sumie okaże się, że ma
rację ? Przeciez i takie rzeczy zdarzają i stanowią niezły kawał rocka
(ktoś musiał przester do gitary zaakceptować w końcu, nie ?)
Mam wrażenie, że spora część realizatorów chciałaby dostać świetnie
nagrane wavy a reszta niech się nie czepia, bo się nie zna.
I tu własnie pojawia się producent ? Ten, który bierze na siebie ryzyko?
Przeciez czasem rzygam gdy słyszę typowe "świetnie " zrealizowane
nagranie - brak tam właśnie tego co nie typowe. Przykładów w obie strony
zbyt dużo
Oczywiście post dotyczył setek, ale może zrozumiesz przez moją mglistość
o co mi chodzi. Pozdrawiam

ps.
Wojt
2005-06-10 21:06:28 UTC
Permalink
Post by tommy di simone
No właśnie to mnie gryzło przez jakiś czas: Producent (?) decyduje o
wydaniu takiego numeru jak "Creep". Jednocześnie czytając wypowiedzi
fachowców na wypuszczoną w sieć kompozycję ciągle słyszałem "bas za
głośno" "perkusji nie słychać" i podobne - o czym decyduje producent, a
o czym realizator ? W dalszej części wyjaśniasz to, ale gdy przyjdzie
kapela, która chce by było "za głośno" ? A w sumie okaże się, że ma
rację ?
Najgorsi są własnie realizatorzy, którzy mimo iż zespół, który wie czego
chce, wiedzą swoje i tylko do swojego się stosują. Mój były zespół (w sumie
mocno rockowa muzyka) nagrywał koleś, który lubuje się w Turnale i takich
podobnych. Jakoś go nei dopilnowaliśmy i wyszła z tego nieco kiepska wersja.
Zbyt czysta i sterylna jak dla mnie. Wniosek taki, żeby dobierać sobie
realizatora, który rozumie muzykę graną przez zespół, albo żeby dać mu
do posłuchania jakichś podobnych zespołów, których brzmienie najbardziej
nam odpowiada

pozdry
Wojt
www.grafit.k9.pl
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Przemak <""przemak\"@">
2005-06-13 07:48:10 UTC
Permalink
Post by tommy di simone
No właśnie to mnie gryzło przez jakiś czas: Producent (?) decyduje o
wydaniu takiego numeru jak "Creep". Jednocześnie czytając wypowiedzi
fachowców na wypuszczoną w sieć kompozycję ciągle słyszałem "bas za
głośno" "perkusji nie słychać" i podobne - o czym decyduje producent, a
o czym realizator ?
Producent decyduje o wszystkim, realizator praktycznie o niczym.
Najczesciej jest to uklad partnerski, realizator proponuje np. mniej
poglosu, ale jak producent chce, to ma. Oczywiscie inicjatywa i pomysly
sa mile widziane, ale ostateczna decyzja nalezy do producenta. Tak jest
w swiecie idealnycm ;-) - to jest biznes. Jak policja u nas kogos
spaluje, to do dymisji podaje sie minister (teoretycznie). Nikt przy
zdrowych zmyslach nie twierdzi, ze mial on na to jakis wplyw, ale jest
za to odpowiedzialny i dobiera sobie wspolpracownikow. I w nagraniach
jest podobnie - producent dobiera sobie realizatora i studio (w zakresie
cenowym, rzecz jasna) i to producent jest odpowiedzialny za efekt
finalny, a nie realizator.
Post by tommy di simone
W dalszej części wyjaśniasz to, ale gdy przyjdzie
kapela, która chce by było "za głośno" ? A w sumie okaże się, że ma
rację ? Przeciez i takie rzeczy zdarzają i stanowią niezły kawał rocka
(ktoś musiał przester do gitary zaakceptować w końcu, nie ?)
Producent. Kiedys nawet mial wieksze znaczenie, bo zauwaz, ze cos
takiego jak "zespol" funkcjonuje dopiero od czasow slynnego kwartetu z
Liverpool ;-). Przedtem byli muzycy, ktorzy za kase nagrywali lub
wystepowali na koncertach. A na koncertach symfonicznych to jak
orkiestra kiepsko gra, to winni sa altowiolisci? Nie, dyrygent.
Post by tommy di simone
Mam wrażenie, że spora część realizatorów chciałaby dostać świetnie
nagrane wavy a reszta niech się nie czepia, bo się nie zna.
Realizator to by chcial kase i swiety spokoj ;-)
Post by tommy di simone
I tu własnie pojawia się producent ? Ten, który bierze na siebie ryzyko?
Przeciez czasem rzygam gdy słyszę typowe "świetnie " zrealizowane
nagranie - brak tam właśnie tego co nie typowe. Przykładów w obie strony
zbyt dużo
Bywa, ze realizator jest jednoczesnie producentem, ze producentem jest
zespol lub jeden jego czlonek, ze realizatorem jest czlonek zespolu (no,
to juz rzadziej) i tak dalej - ale zawsze jakis producent jest. Jezeli
producentem jest kapela, to klopoty murowane. Jezeli odpowiedzialnosc
jest rozmyta, to czasem powstanie cos fajnego a czesciej jednak nie. Jak
Jacek juz napisal - wiekszosc slucha siebie a nie calosci. Tak jest i
nic sie na to nie poradzi - moze dlatego wiekszosc producentow to
basisci czy puzonisci, czyli muzycy, ktorzy maja najmniej do roboty
podczas grania i moga sluchac jeszcze czegos oprocz siebie? ;-)
--
Przemek.
http://www.mmstudio.com.pl
tommy di simone
2005-06-13 12:21:02 UTC
Permalink
Dzięki Przemak - w sumie to miałbym jeszcze kilka pytań, ale to później.
Dotyczyłoby to raczej nagrań małych jazzbandów na setkę - w sumie
problem rozwiązany, ale jeszcze pogryzę trochę. Ale poźniej
Zdroofko
Przemko Skalec
2005-06-13 15:36:20 UTC
Permalink
Post by Przemak <""przemak\"@">
jak
orkiestra kiepsko gra, to winni sa altowiolisci? Nie
Jak to nie?

;>

von Ketlee
--
It's never sure, it's never pure, it always hurts
......http://www.bykom-stop.avx.pl/.......
Vade Retro Satana, Nunquam Suade Mihi Vana
Carlos Alejandro Jose Luis Marcelo Rodrigo Cesar Manuel Edward Miguel de Canto
2005-06-10 20:16:04 UTC
Permalink
Tako *Przemak" <""przemak\"@***@poczta.onet.pl* do nas rzecze :
[...]
Post by Przemak <""przemak\"@">
Ufff... sporo i nieskladnie, ale mam nadzieje, ze wiadomo, o co mi chodzi.
Dzięki warto było przeczytać. Co prawda wolałbym przeczytać jak robią to
profesjonaliści, bo to dla mnie ciekawsze ;) Gdy znajdziesz czas to napisz
coś bardziej pozytywnego. Jakieś doświadczenia z muzykami a nie "muzykami"
;)
--
Your life style determines your death style.
Przemak <""przemak\"@">
2005-06-13 07:59:06 UTC
Permalink
napisz coś bardziej pozytywnego. Jakieś doświadczenia z muzykami a nie
"muzykami" ;)
No tak... dobrzy muzycy graja - po prostu. Czy na setke, czy do
metronomu nie widzac sie w czasie sesji, bo magrywaja w rozne dni...
Ogolnie z moich doswiadczen wynika, ze dobrzy sa po prostu dobrzy. Nie
musza to byc wokalisci "z pierwszych stron gazet", choc i wsrod tych
(zwlaszcza starszych) zdarzaja sie zawodowcy, choc po ich muzyce tego
nie widac - to znaczy mlodzi nie widza, a oni po prostu zdecydowali sie
na cos i to robia.
A muzycy, to oczywiscie maja rozne preferencje - niektorzy wola na setke
i sie dobrze widziec, niektorzy wrecz wola sami nagrac bebny do
metronomu, bo znaja dobrze basiste i wiedza, ze funkcje zobaczyl w
drodze do studia stojac w samochodzie na swiatlach, a dema nie sluchal
;-) (ale jak sie basista w piec minut juz "nauczy", to i tak jest
najlepszy).
Zespoly koncertowe (np. Dzem czy kiedys zespol Tadeusza Nalepy) graja na
setke, niekiedy z wokalem, i trzeba sie tylko troche postarac, zeby tego
popsuc - bo od razu brzmi. Z kolei jezeli ktos nagrywa z automatem
perkusyjnym, to moze sobie slady wymieniac w nieskonczonosc, i jezeli
jest dobry, to efekt finalny bedzie dobry (np. pierwsza plyta Recydywy).
Ogolnie to niestety odkad zaczalem (wieki temu) pracowac w studiu, to
otworzyly mi sie oczy na tak wiele rzeczy (a zamknely na rownie wiele),
ze przez pare lat nie moglem sie z kolegami z zespolu dogadac ;-).
Kontakt z doskonalymi muzykami duzo daje i mozna sie sporo nauczyc czy
wrecz zmienic swoj stosunek do muzyki i sposobu jej odbierania.
--
Przemek.
http://www.mmstudio.com.pl
Przemak <""przemak\"@">
2005-06-15 19:52:50 UTC
Permalink
Post by Przemak <""przemak\"@">
Z kolei jezeli ktos nagrywa z automatem
perkusyjnym, to moze sobie slady wymieniac w nieskonczonosc, i jezeli
jest dobry, to efekt finalny bedzie dobry
Tak sobie przypominam... wiekszosc nagran ZZ Top - niech ktos powie, ze
nie "żrą" - a na perkusji wredny automat nawet bez proby ukrycia, ze to
automat...
--
Przemek.
http://www.mmstudio.com.pl
tommy di simone
2005-06-15 20:02:09 UTC
Permalink
Post by Przemak <""przemak\"@">
Tak sobie przypominam... wiekszosc nagran ZZ Top - niech ktos powie, ze
nie "żrą" - a na perkusji wredny automat nawet bez proby ukrycia, ze to
automat...
Nie jestem specjalistą od ZZ Top ale przeciez Pan Broda jest znany z
tego że na perkusji gra równo jak automat.
Jesteś pewny tego co piszesz ?
Przemak <""przemak\"@">
2005-06-15 20:31:23 UTC
Permalink
Post by tommy di simone
Nie jestem specjalistą od ZZ Top ale przeciez Pan Broda jest znany z
tego że na perkusji gra równo jak automat.
Jesteś pewny tego co piszesz ?
Gimme all your lovin i Sharp dressed man maja chyba ze trzy patterny
jednotaktowe ;-)
Hihat wali wsciekle z jednakowa dynamika, a crash dograny "recznie" w
dowolnych momentach nie przerywa hihatu.
--
Przemek.
http://www.mmstudio.com.pl
tommy di simone
2005-06-15 20:49:07 UTC
Permalink
Post by Przemak <""przemak\"@">
Hihat wali wsciekle z jednakowa dynamika, a crash dograny "recznie" w
dowolnych momentach nie przerywa hihatu.
Kiedy ich słuchałem, nie nagrywałem jeszcze ... masz rację, kurna
Przemak <""przemak\"@">
2005-06-15 21:00:05 UTC
Permalink
Post by tommy di simone
Kiedy ich słuchałem, nie nagrywałem jeszcze ... masz rację, kurna
Ale to dobrze - to dowodzi, ze mozna ;-)
--
Przemek.
http://www.mmstudio.com.pl
JM
2005-06-10 21:21:50 UTC
Permalink
Post by Przemak <""przemak\"@">
Jakie są Wasze doświadczenia?
Spore, i to z obu stron szyby ;-)
Dzięki dobry człowieku! Na początek przeczytałem dwukrotnie :)

Teraz interesuje mnie jeszcze niezmiernie - o ile ktoś wie - jak nagrywali
swoje największe płyty ci wykonawcy:

* Jimi Hendrix
* Led Zeppelin
* Dire Straits

Czytałem że Heniowi zdarzało się czasem nagrać też bas do swoich kawałków, co
wykluczałoby w tych przypadkach setkę. W przypadku DS interesują mnie raczej
pierwsze ich płyty, bo już np. Love Over Gold brzmi właśnie dla mnie
bardzo 'produkcyjnie'.

Acha - oczywiście 'setka' w znaczeniu że grają wszyscy na raz, niezależnie od
sposobu rejestracji (na ślady lub w stereo).

JM
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
jh
2005-06-12 20:56:37 UTC
Permalink
To jest dosc zlozone zagadnienie. Wszystko zalezy od muzykow i od muzyki.
[..]
Wszystko, co Przemek napisał to święta prawda. W tym wszystkim najgorzej
jest ze świadomością grających...Wiekszość nie dopuszcza do siebie myśli, że
technicznie są średni albo i gorzej, że grają nierówno, że aranżacja do
bani, bo na próbach każdy słuchga tylko siebie, nawet jak się na tej próbie
nagrają to potem na siłe wyszukują w mixie własnego wkłądu, anie
całokształtu, błędów harmonicznych itd. Dlatego pomimo zalet nagrywania na
setkę nagrania śladami niestety obnażają wszystkie te niedoskonałości - o
ile kapela umie to odczytać... Potem nikt nie przyznaje się do własnej
niedoskonałości, słabych instrumentów, braku obycia studyjnego i wina pada
na realizatora. Druga strona medalu - jeżeli kapela jest naprawdę dobra to
raczej do nagrań nie szuka realizatora-amatora... No chyba, że jedni warci
drugiego... A z tą setką to nawet u świetnych muzyków bywa różnie. Miałem
okazję pracować np. z Ptaszynem Wróblewskim - kapela rozłożyła się i od
pierwszych dźwięków brzmieli znakomicie - zarówno akustycznie, jak i po
nagraniu; z kolei inny znany muzyk (pomińmy, kto) od pierwszych chwil uważał
się za geniusza i wszechwiedzącego, oczywiście się nie słyszał (koncert
live), mimo, że to w pełni akustyczny skład i całą swoją energie koncetrował
na dobraniu różnych bzdurnych efektów do wokalu, pod puzon etc. W efekcie
kapela - mimo, że znakomici muzycy - grała bez ładu i składu, nic się nie
kleiło. I nagranie takiej kapeli z koncertu było tylko odwzorowaniem tych
wszystkich problemów. Młodym kapelkom polecam bardzo analityczne podejście
do własnej muzyki i nagrania na próbie -tylko 2-3 instrumentów z kapeli i
słuchanie nie siebie, a innych. Niestety, albo i stety - okazuje się wtedy,
że harmonia to pojęcie względne, że sekcja grająca równo to utopia itd. A
już zupełnie od tych muzyków abstrahując nagrania na setkę to problem
pomieszczeń, przesłuchów, ograniczona możliwość kreacji dźwięku (ilość
śladów, dostępność mikrofonów dla dużej kapeli, ujmowanie pomieszczenia z
kontrolą dla danego instrumentu itd.) i warto zastanowić się, co będzie
mniejszym złem w takiej sytuacji - jajo z grania 100% czy dużo pomysłów na
zabawę z mixem.

Jacek
Adam Fulara
2005-06-11 06:36:33 UTC
Permalink
Jakie są Wasze doświadczenia?
Ja mam ich niewiele - w mojej sesji na setkę jest więcej muzyki, ale to jest
niedopracowane i nie nadaje się do żadnej publikacji. Z kolei nagrywanie osobno
jest pozbawione tej 'chemii'. Oczywiście nie mówię o dogrywaniu kolejnych
ścieżek. A może to kwestia realizatora?
JM
Jazz - tylko na setkę. Może być z separacją celem dalszej obróbki
brzmienia. Zresztą na setkę nagrywa się szybko. Jestem na świeżo po
doświadczeniach ze studia.

pozdrawiam
Adam
http://fulara.com/
Loading...